Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data i miejsce wydania: Warszawa 2013
Liczba stron: 382
Zupełnie
przez przypadek zaraz po „Bikini” Janusza L. Wiśniewskiego sięgnęłam po kolejną
książkę, która porusza temat II wojny światowej. Jest nią debiutancka powieść
niemieckiej autorki Evy Weaver „Lalki z getta”.
Żyd i
Niemiec – trudno o bardziej przeciwstawne jednostki w tych trudnych czasach pierwszej
połowy XX w. Spotykają się w getcie - mały
żydowski chłopczyk Mika i niemiecki żołnierz Max. Pierwszy chowa się we wnętrzu
ogromnego płaszcza, który otrzymał od swojego dziadka, i który w niezliczonej
ilości tajemnych kieszeni skrywa wiele tajemnic. Drugi ukrywa swoją wrażliwość
pod mundurem ze swastyką na ramieniu. Łączą ich przedstawienia kukiełkowe,
które Mika prezentuje wśród mieszkańców getta, przede wszystkim po to, aby choć
na chwilę mogli zapomnieć o tragedii, jaka ich spotkała i aby chore, osierocone
dzieci mogły jeszcze przez moment pobyć dziećmi. Mika bardzo chce wierzyć, że
robi cos dobrego, że jego kukiełki mają sens, ale wciąż czuje, że to wszystko
za mało. Dodatkowo na jego sumieniu ciążą cotygodniowe występy ku uciesze niemieckich
żołnierzy. Mika czuje się przez nie jak zdrajca i aby choć e części odkupić
swoje „winy” pod wielkim płaszczem zaczyna szmuglować żydowskie dzieci na
aryjska stronę. Druga część książki przedstawia losy wspomnianego już żołnierza
Maxa, który dostaje się w niewolę na Syberię. Tym samym jego życie jeszcze
bardziej łączy się z Miką, którego nieustannie wspomina w „rozmowach” z otrzymaną
przez niego kukiełką.
„Lalki z
getta” to, jak dla mnie, książka z niewykorzystanym potencjałem. Bardzo dobry
pomysł na przedstawienie historii żydowskiego getta zarówno ze strony uwięzionego,
jak i ze strony strażnika. Zwłaszcza, że sama autorka, jako Niemka, również
całe życie musi zmagać się z dziedzictwem II wojny światowej. W postaci Maxa
pokazała, że również niemieccy żołnierze mieli sumienia i dusze, jednak bardzo
mocno spętane przez Hitlera.
Język
książki jest do bólu poprawny, cała opowieść jest napisana jak wypracowanie do
szkoły skrupulatnie poprawione przez nauczyciela. Czyta się ciężko, brnie się
przez nieudolnie opisane fakty historyczne, które brzmią jak przepisane z
podręcznika do historii dla gimnazjum.
Bohaterowie,
ich uczucia i czyny są puste. Oni nie żyją, bardzo wyraźnie da się wyczuć, że
są wymyśleni od początku do końca, a każde ich słowo starannie zaplanowane
przez autorkę. Nie wierzę, że ktokolwiek pozwoliłby swojej ukochanej pozostać w
obozie śmierci, spokojnie uciec na wolność, nawet nie próbując jej przekonać do
zmiany decyzji, jak zrobił to Mika. Nie wyobrażam sobie też, że umierający z
głodu i zimna na Syberii żołnierze postanawiają nagle bawić się lalkami. Jak
dla mnie te i wiele innych scen są po postu zbyt sztuczne, aby poruszać.
Na przykładzie
tej książki widać, że nie wystarczy mieć pomysł, nie wystarczy wybrać mocny
temat, aby opowiedzieć dobrą historię, która pozostaje w sercach i umysłach czytelników
na długo. Ja o „Lalkach z getta” szybko zapomnę, choć przez chwilę miałam
nadzieję, że będzie inaczej.
Zdjęcia związane z "Lalkami z getta"
Janusz Korczak |
Getto warszawskie |
Tym razem muszę spasować.
OdpowiedzUsuń..przyznam, że słyszałam same pochlebne opinie o tej książce, więc bardzo jestem zaskoczona, aczkolwiek Twoja recenzja wskazuje na wady, jakie mi osobiście również bardzo przeszkadzają podczas czytania..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMojej mamie też się bardzo podobała i była zdziwiona moją opinią. Różni ludzie - różne upodobania :)
Usuńpomimo wszystko dam szansę tej książce
OdpowiedzUsuńOk, daj znać, jeśli napiszesz recenzję, chętnie przeczytam, jak podobała się Tobie:)
UsuńPrzeczytam, chociaż mam wrażenie że po tej książce trudno będzie mi się pozbierać. Już sama Twoja recenzja wywarła na mnie duży wpływ
OdpowiedzUsuńTo prawda, że są książki, o których ciężko zapomnieć. Czasami nawet lektura wzbudza we mnie taki jakiś smutek, że aż żałuję, że ją czytałam, choć była niesamowita...
UsuńTo prawda, że są książki, o których ciężko zapomnieć. Czasami nawet lektura wzbudza we mnie taki jakiś smutek, że aż żałuję, że ją czytałam, choć była niesamowita...
Usuń