Wydawnictwo: Śwat Książki
Data i miejsce wydania: Warszawa 2009
Liczba stron: 430
Właśnie
skończyłam czytać „Bikini” Janusza L. Wiśniewskiego. Nie róbcie tego… jeśli nie
chcecie mieć miliona myśli w głowie, które wymagają gruntownego przemyślenia,
choć serce buntuje się przeciwko jakimkolwiek racjonalnym analizom. Jednak, mimo
że właśnie tego typu stany właśnie przeżywam, jestem wdzięczna za to, że mogłam
przeczytać tę książkę, za to, że tak wiele mnie nauczyła i że tak wiele może
nauczyć innych ludzi.
Janusz
L.Wiśniewski to człowiek renesansu. Rybak, magister fizyki, doktor informatyki,
doktor habilitowany chemii, naukowiec, ale dla mnie przede wszystkim genialny
pisarz. Już jego debiutancka powieść „Samotność w sieci” stała się kultowym
bestsellerem. Natomiast „Bikini” właśnie uplasowała się na bardzo wysokiej
pozycji moich prywatnych „hitów książkowych”.
Losy dwóch
osób, pochodzących z zupełnie innych światów, nagle przypadkiem splatają się na
najwyższej wieży katedry w Kolonii. Amerykanin o imieniu Stanley, który jest
fotografem „Times’a” i młoda dziewczyna,
Anna Marta Bleibtreu - Niemka z antyfaszystowskiej rodziny, która straciła
wszystko podczas bombardowania Drezna. Dzięki swojemu niebywałemu talentowi
fotograficznemu Ania znajduje w postaci Stanley'a wybawienie od okrucieństw
wojny, zyskuje nadzieję na lepsze życie. W Ameryce. Jako kolejny fotograf
„Times’a”. Jej historia obfituje w
niebywałe przypadki, szczęście
splata się z okrucieństwem, radość z ogromnym, głęboko zakorzenionym strachem,
wspomnienia z teraźniejszością. Te dwa ostatnie wymiary, można nawet powiedzieć dwa życia
Anny, to z Niemiec i to z Ameryki, są nierozerwalnie ze sobą złączone.
Wspomnienia, szczególnie te okrutne powracają i zadają ból, ale także pozwalają
bardziej docenić bieżącą chwilę…
Chwila.
Moment. Teraz. To jedyna pewna rzeczywistość ludzi podczas wojny. Wiśniewski
idealnie opisuje psychikę udręczonych, przestraszonych osób, wędrujących po
zgliszczach własnego życia i szukających jakichkolwiek śladów, że naprawdę je mieli.
Anna owe momenty utrwala w postaci zdjęć. My również, czytając, możemy je
zobaczyć, chwilami akcja powieści jawi nam się w głowach, jako przerażający album,
którego karty boimy się przewracać.
„Bikini” to
powieść o wielu historiach. O tej wielkiej, światowej, w dodatku tak bolesnej,
tragicznej i niesprawiedliwej, jaką są czasy drugiej wojny światowej. O tych małych historiach zwykłych ludzi,
które ją budowały. O tych najmniejszych, którymi są epizody, spotkania, rozmowy
i oczywiście miłość. Wiele jej rodzajów, ale każdy opisany z wyjątkową
wrażliwością i uczuciem, które udzieli się każdemu czytelnikowi.
Inność. To
najbardziej rzuca się w oczy w powieści Wiśniewskiego. Inność punktu widzenia.
Nie patrzymy tu na historię globalnie, jak zazwyczaj, gdy czytamy o niej w
książkach, gazetach. Dowiadujemy się tutaj o niej z pierwszej reki, od tych,
którzy tam byli, widzieli i zarejestrowali w swoich sercach i na zdjęciach. W
dodatku ci, którzy nam ją opowiadają też są „inni”.
Anna Marta
Bleibtreu. Antyfaszystowska Niemka. Brzmi jak oksymoron, prawda? Ileż to razy
słyszałam już, że Niemcy to faszyści, fani Hitlera, zabójcy. Wszyscy Niemcy. A
tymczasem, jak w każdym narodzie, są różni ludzie. Tacy jak my. Walczący o
życie, walczący o swoich bliskich, o przyszłość, o marzenia. Jak to jest
wstydzić się za własny naród? Walczyć z niesprawiedliwie skierowaną w naszą
stronę nienawiścią? Jak tłumaczyć siebie, swoich rodaków? I czy w ogóle ma to
jakiś sens? Ania robi to tak:
"(...) to nie był mój Hitler. Ja go tylko zastałam. To nie był także Hitler mojej matki, ani mojego ojca, ani mojej babci. Im przyszło się z jego obecnością i jego paranoją jedynie pogodzić. Ja wiem, że dla ciebie to pogodzenie jest niemożliwe do zrozumienia, ale ty tam nie żyłeś. Nie masz pojęcia o tym, że w Niemczech byli także ludzie, którzy nie podnosili ręki d góry. Nie było ich wielu, ale byli. Nie podnosili. Ale to dla ciebie za mało. Oni mieli zacisnąć pięści walić nimi w ścianę? Tak byś chciał, prawda? Ty nie masz pojęcia jak twarda i wysoka była ta ściana(...) i jak szybko ta ściana by ich przysypała."
Janusz L.
Wiśniewski patrzy na świat przez pryzmat jednostki. Pokazuje, że za wielkimi
wydarzeniami stoją konkretni ludzie, których mogliśmy znać. To nie „kraj”, nie
„urząd”, nie „wojna”. To ten konkretny człowiek. Czyjś przyjaciel, brat,
ukochany. Wiśniewski mało, że doskonale to rozumie i przekazuje, on daje tym
osobom głos, pozwala im wyjaśnić swoje motywy, wytłumaczyć się, wyspowiadać.
Przeczytajcie.
Pozwólcie pokazać sobie świat z innej strony. Pozwólcie zadać sobie pytania i na
nie odpowiedzieć.
Oto kilka zdjęć, które są w tej książce ważne, które się z nią łączą i kojarzą. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie, to już wasze zadanie;)
Postaram się od teraz o każdej książki wyszukiwać kilka obrazów.
Sięgnę po tę książkę z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://zaczytany--w-ksiazkach.blogspot.com/
PS Mogłabyś wyłączyć weryfikację? Jest trochę irytująca i de facto nic nie wnosi.
Chętnie Cię odwiedzę:)
UsuńHaha nawet nie wiedziałam, że mam weryfikację:P Sama wkurzam się na nią często na innych blogach. Dzięki za zwrócenie uwagi.
Miłego czytania:)
Zdecydowanie muszę wreszcie zapoznać się z twórczością tego autora :-)
OdpowiedzUsuńGdyby nie Twoja recenzja, też by mnie pewnie średnio ciągnęło do książki. Teraz czuję, że chętnie bym ją porwała w swoje łapki;)
OdpowiedzUsuńPorywaj i daj się porwać:)
UsuńWiśniewskiego czytuję, ale raz trafiam na fajną to na gorszą pozycję.
OdpowiedzUsuńPisarz też człowiek, ma lepsz i gorsze dni. Przez to Wiśniewski jest mi jeszcze bliższy:)
Usuń"(...) Autorzy piszą książki tylko po to, aby napisać to jedno jedyne zdanie. Ukryć je gdzieś w gąszczu tysiąca linii, zbudować wokół niego fabułę książki, podzielić ją na rozdziały i akapity, ale tak naprawdę napisać tylko to jedno zdanie. I je mozolnie objaśniać treścią rozpostartą na kilkuset stronach. I tylko przez to jedno zdanie te książki są ważne." - masz może jakieś wynotowane zdanie, o które mogło w tej książce chodzić? ;)
OdpowiedzUsuńCytaty, których użyłam w recenzji są dla mnie najwazniejsze :)
Usuń