Wydawnictwo: FILIA
Data i miejsce wydania: Poznań 2013
Liczba stron: 471
„Dlaczego tak często wydaje się nam, że życie innych
jest lepsze i prostsze?”
Takie pytanie widnieje na
okładce książki „Szczęściara” Kristyn Kusek Lewis. „No właśnie, dlaczego?” myślę i z ciekawością wchodzę do pozorne
poukładanego świata trzech przyjaciółek Waverly, Amy i Katie. Czy znalazłam
odpowiedź? Przekonajcie się…
Zacznę jednak od samej
autorki, której biografia zainteresowała mnie nie ze względu na wybitne
osiągnięcia w zawodzie dziennikarza ( współpracuje m.in. z New York Times i Glamour),
także nie ze względu na to, że jej redaktorką jest Emily Griffin, amerykańska
autorka wielu bestsellerów m.in. „Coś
pożyczonego” i „Coś niebieskiego”,
najciekawsze było dla mnie to, że tak jak główna bohaterka „Szczęściary” Kristyn jest w połowie Polką. Na pewno znacie to miłe
uczucie, gdy w jakimś zagranicznym filmie czy książce pojawia się wzmianka o kraju
nad Wisłą, jakieś słowo w naszym ojczystym języku czy chociażby cień biało-czerwonej
flagi w tle. Nie wiem ile ma to wspólnego ze szczerym patriotyzmem, a ile ze
zwykłą ludzką potrzebą poczucia wspólnoty i bezpieczeństwa, jakie daje
identyfikacja z większą grupą ludzi.
Kusek Lewis nie kryje się z
tym, że jest dumna ze swojego pochodzenia i często to podkreśla na swojej stronie internetowej i w wywiadach. „Szczęściara”
jest jej debiutancką powieścią, ale już „pisze się” kolejna, którą, mam
nadzieję, będzie mi dane przeczytać.
Kim jest tytułowa „szczęściara”? Typ numer jeden:
oczywiście główna bohaterka Waverly Brown; trzydziestopięciolatka,
odpowiedzialna, zrównoważona. Spotkać ją można najczęściej w dżinsach i mąką we
włosach, ponieważ prowadzi małą piekarnio-cukiernię. Miłością jej życia jest
Larry, z którym mieszka od dziesięciu lat w domu odziedziczonym po babci
(POLCE!). Para tkwi w martwym punkcie, który nazywa się „jest dobrze tak jak jest, nie potrzebujemy papierka, żeby żyć
szczęśliwie”. W praktyce oznacza to brak ślubu i brak dzieci, za to stale
pogłębiającą się frustrację Wave. Do tego dochodzą coraz większe problemy
finansowe i powiększająca się z dnia na dzień siatka tajemnic, jakie bohaterka
ma przed swoim chłopakiem. Jak, będąc w takiej sytuacji, nie zazdrościć o wiele
bardzie poukładanym przyjaciółkom?
Amy to chodzący ideał.
Idealny mąż, idealna córeczka, idealny dom, idealny trawnik i idealne relacje z
ludźmi. Wszystko za sprawą magicznego uśmiechu Amy i magicznych słów „U mnie wszystko w porządku”, które stale powtarza. W końcu jednak wychodzi na jaw mroczna
tajemnica tej „idealnej” rodziny i sprawia, że Waverly musi na nowo przemyśleć wiele
spraw związanych z własnym życiem, zazdrością, pozorami i lojalnością.
Katie to bogata od urodzenia,
nieco zapatrzona w siebie maniaczka spa i drogich ciuchów. Dla swojego męża
porzuca marzenia o podróżach i pozwala wepchnąć się w rolę „żony wspierającej”,
choć od dziecka właśnie takiego życia chciała uniknąć. Jej mąż Brendan to
przyszły gubernator Waszyngtonu, ale na swoim koncie ma też inne „sukcesy”, które
sprawią, że także Katie zakwestionuje swoje życiowe decyzje.
Jak widać „Szczęściara” to nie idylliczna
opowiastka o trzech wyperfumowanych kobietach po trzydziestce, które spotykają
się co tydzień, aby przy drinkach opowiadać sobie o sukcesach mężów i dzieci.
To coś znacznie więcej. Choć nie da się ukryć, że jest to literatura prosta;
wszystkie cytaty, jakie moglibyśmy z niej wyłuskać to nic innego, jak znane
mądrości życiowe i proste porady, które czasami słyszymy bądź wypowiadamy w
stosunku do innych. Przykrości i problemy, jakie spotykają wszystkie bohaterki
też nie zaskakują (przynajmniej nas, czytelników), ale jednak obudziły we mnie
takie emocje, jakby to moi bliscy przeżywali trudne chwile i jakbym to ja
bezskutecznie szukałabym sposobu, aby im pomóc.
Kristyn nie daje gotowych rozwiązań,
wręcz przeciwnie, pokazuje błędy, jakie popełniamy, kiedy na siłę staramy się
żyć w idealnym świecie z naszych marzeń, kiedy nie akceptujemy słabości swojej
i tych, z którymi przyszło nam żyć, gdy kochamy zbyt mocno, gdy boimy się
mówić, a także wtedy, gdy postanawiamy milczeć… Być może właśnie pokazanie nam
konsekwencji pewnych decyzji jest najlepszą wskazówką, najlepszą odpowiedzią.
Mimo że mam dopiero
dwadzieścia lat potrafiłam utożsamić się z bohaterkami tej książki, z każdą w
jakiejś mierze. Przyglądałam się im jak zwierciadłu ukazującemu przyszłość i
różne drogi, które mogę wybrać.
Jestem trochę Waverly, bo też
marzę o własnej cukierni. Mam też podobny stosunek do moich przyjaciół (choć ja
nie wyobrażam sobie bać się pojechać do nich bez zapowiedzi, zwłaszcza, gdy nie
odbierają telefonu przez tydzień!).
Jestem trochę Amy, bo tak jak
ona marzę o małym domku z ogrodem i o rodzinnych wieczorach przy grze w
Monopol.
Jestem trochę Katie, bo boję
się wpaść w sidła życia, jakiego chcą dla mnie inni i tak jak ona marzę o
podróżach.
Może teraz zrozumiecie,
dlaczego z wypiekami na twarzy śledziłam akcję tej książki, choć nie ma w niej
wybuchów, tajemniczego mordercy ani nawet brodatego filozofa z torbą pełną
złotych myśli. Kristyn Kusek Lewis otwiera nasze serca, opisuje szczegóły,
które mają znaczenie, a także wielkie dylematy, rozgrywające się w duszy każdego z nas. Pokazuje, że nie
należy zazdrościć, bo szczęściarzem jest każdy, kto potrafi docenić, to co
posiada i żyć własnym, cudownym życiem.
Za możliwość przeczytania i
zrecenzowania książki dziękuję:
wydawnictwu
oraz współpracy z blogiem:
Coś mi się wydaje, że podsunę ją mojej siostrze. Jest po dwudziestce i nawróciła się ostatnio na czytanie, więc nie mogę jej zaniedbywać :D
OdpowiedzUsuńNo pewnie, o rodzeństwo trzeba dbać:D
UsuńWłaśnie dzisiaj przeglądałam tę książkę w księgarni i doszłam do wniosku, że KONIECZNIE muszę ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńFakt, ciężko na nią w księgarni nie trafić, a już sam opis na okładce zachęca:)
UsuńLeci do mnie od magazynu Cosmopolitan... i już się na nią cieszę. :))))
OdpowiedzUsuńO proszę, jakiś konkurs wygrany?:)
Usuń..gdy tylko tu zajrzę, mój notesik z pozycjami 'do przeczytania' powiększa się o kolejne książkowe pozycje.. być może kiedyś, gdy tu zajrzę podsuniesz mi pomysł, kiedy to wszystko przeczytać, bo moja doba ostatnio jest stanowczo zbyt krótka :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znajdujesz coś dla siebie:) Jak wydłużyć dobę? A przeszkadzają Ci "oczy pandy" po nieprzespanej nocy? Innego pomysłu nie mam :D
Usuńświetna recenzja! na pewno przeczytam tą książkę :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie, recenzjuję w formie youtubowej, może przypadnie Ci do gustu ;)
Lubię przy dobrej kawie rzucić okiem na Twoje recenzje, dlatego nominowałam Cię do Liebster Blog!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, jest mi niezmiernie miło:)
UsuńKsiążka świetna, a i recenzja bardzo konkretna
OdpowiedzUsuńCzemu nie - mam ostatnio wielki sentyment do tego tytułu, za sprawą innej "Szczęściary" - autorstwa Jill Shalvis;)
OdpowiedzUsuń