Wydawnictwo: BELLONA
Data i miejsce wydania: Warszawa 2013
Liczba stron: 455
W życiu książkowego
mola nie brak rozczarowań, niestety. Czasami jakaś książka zawoła do nas, puści
oczko, zatrzepocze okładką i już nas ma. Porywamy ją w swoje objęcia, czytamy
opis i coraz bardziej oczy nas swędzą od przemożnej chęci czytania. A później
jest już tylko gorzej. Tak mniej więcej rozpoczął się mój krótki romans z
powieścią Shirlee Busbee „Waleczna i krucha”.
Po śmierci
ojca, niepokorna główna bohaterka Emily w męskim przebraniu musi stawić czoła
nieporadnemu i tchórzliwemu kuzynowi, który jako prawowity dziedzic i głowa
rodziny korzysta z życia i z pieniędzy, nie znając umiaru. Aby uchronić
cioteczną babkę Cornelię i młodziutką macochę Amy od bankructwa, Emily musi podjąć
się działalności, która nie jest zgodna z prawem. Dodatkowo w jej życiu pojawia
się Amerykanin Barnaby, lord Joslyn, a wraz z nim kolejna fala kłopotów. Ktoś
bowiem depcze przystojnemu obcokrajowcowi po piętach i usiłuje go zabić, a
głównym podejrzanym jest kuzyn Barnabiego, Mathew. Ma on motyw, gdyż gdyby nie
pojawienie się Amerykanina, to właśnie on przejąłby cały majątek. W centrum
wszystkich zdarzeń znajduje się oczywiście wątek miłości, jaka rodzi się
pomiędzy Emily i Barnabym.
Niby
wszystko jest jak lubię; czasy gorsetów, pięknych zamków, mdlejących niewiast i
dostojnych mężczyzn, ognisty romans i szczęśliwe zakończenie, ale… całość nie
zachwyca. Akcja rozwija się bardzo
powoli, wciąż powtarzane spostrzeżenia, a nawet zdania nudziły mnie i
sprawiały, że odpływałam myślami w ciekawsze miejsca. Mimo że autorka próbuje
zmylić czytelnika, odrobinę zawikłać sprawę tajemniczego napastnika, rozwiązanie
całej zagadki nie jest zbyt zaskakujące. W zasadzie nie doszukałam się żadnej z
zalet wymienionych na okładce; ani wartkiej akcji, ani nieoczekiwanych zwrotów,
ani wyjątkowego poczucia humoru. Jedyne, co naprawdę mi się podobało to sceny
erotycznie, niezbyt liczne, ale naprawdę dobre. Pikantne, ale nie wulgarne.
Podsumowując,
mamy w tej powieści zadziwiające zjawisko. Pełno morderstw, ran postrzałowych,
próba gwałtu, porwanie i ucieczki, a jednak… wieje nudą. Może jest to po prostu powieść dla ludzi ze
spokojniejszym temperamentem niż mój.
Zdjęcia związane z powieścią "Waleczna i krucha"
Jakiś czas temu czytałam o tej książce i nawet planowałam po nią kiedyś sięgnąć, ale po Twojej recenzji raczej sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńNie chcę być wyrocznią, bo może akurat Tobie by się spodobała. Miliony ponoć uwielbiają powieści tej autorki:)
UsuńLubię dynamiczną akcję, więc ta by się nadała chyba tylko jako usypiacz :P
Usuń..ach te okładkowe oczekiwania.. Chyba czasem warto odpuścić pisanie przyciągającej notki na okładce, tak za wszelką cenę, bo prawdziwy czytelnik, po ogarnięciu całości dostrzeże, że promocja mija się z rzeczywistością, a to bardzo zniechęca..
OdpowiedzUsuń