wtorek, 6 sierpnia 2013

Shirlee Busbee "Waleczna i krucha"


Wydawnictwo: BELLONA
Data i miejsce wydania: Warszawa 2013
Liczba stron: 455

W życiu książkowego mola nie brak rozczarowań, niestety. Czasami jakaś książka zawoła do nas, puści oczko, zatrzepocze okładką i już nas ma. Porywamy ją w swoje objęcia, czytamy opis i coraz bardziej oczy nas swędzą od przemożnej chęci czytania. A później jest już tylko gorzej. Tak mniej więcej rozpoczął się mój krótki romans z powieścią Shirlee Busbee „Waleczna i krucha”. 

Po śmierci ojca, niepokorna główna bohaterka Emily w męskim przebraniu musi stawić czoła nieporadnemu i tchórzliwemu kuzynowi, który jako prawowity dziedzic i głowa rodziny korzysta z życia i z pieniędzy, nie znając umiaru. Aby uchronić cioteczną babkę Cornelię i młodziutką macochę Amy od bankructwa, Emily musi podjąć się działalności, która nie jest zgodna z prawem. Dodatkowo w jej życiu pojawia się Amerykanin Barnaby, lord Joslyn, a wraz z nim kolejna fala kłopotów. Ktoś bowiem depcze przystojnemu obcokrajowcowi po piętach i usiłuje go zabić, a głównym podejrzanym jest kuzyn Barnabiego, Mathew. Ma on motyw, gdyż gdyby nie pojawienie się Amerykanina, to właśnie on przejąłby cały majątek. W centrum wszystkich zdarzeń znajduje się oczywiście wątek miłości, jaka rodzi się pomiędzy Emily i Barnabym.

Niby wszystko jest jak lubię; czasy gorsetów, pięknych zamków, mdlejących niewiast i dostojnych mężczyzn, ognisty romans i szczęśliwe zakończenie, ale… całość nie zachwyca.  Akcja rozwija się bardzo powoli, wciąż powtarzane spostrzeżenia, a nawet zdania nudziły mnie i sprawiały, że odpływałam myślami w ciekawsze miejsca. Mimo że autorka próbuje zmylić czytelnika, odrobinę zawikłać sprawę tajemniczego napastnika, rozwiązanie całej zagadki nie jest zbyt zaskakujące. W zasadzie nie doszukałam się żadnej z zalet wymienionych na okładce; ani wartkiej akcji, ani nieoczekiwanych zwrotów, ani wyjątkowego poczucia humoru. Jedyne, co naprawdę mi się podobało to sceny erotycznie, niezbyt liczne, ale naprawdę dobre. Pikantne, ale nie wulgarne.

Podsumowując, mamy w tej powieści zadziwiające zjawisko. Pełno morderstw, ran postrzałowych, próba gwałtu, porwanie i ucieczki, a jednak… wieje nudą.  Może jest to po prostu powieść dla ludzi ze spokojniejszym temperamentem niż mój.

Zdjęcia związane z powieścią "Waleczna i krucha"



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję:

wydawnictwu
oraz współpracy z blogiem:



4 komentarze:

  1. Jakiś czas temu czytałam o tej książce i nawet planowałam po nią kiedyś sięgnąć, ale po Twojej recenzji raczej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę być wyrocznią, bo może akurat Tobie by się spodobała. Miliony ponoć uwielbiają powieści tej autorki:)

      Usuń
    2. Lubię dynamiczną akcję, więc ta by się nadała chyba tylko jako usypiacz :P

      Usuń
  2. ..ach te okładkowe oczekiwania.. Chyba czasem warto odpuścić pisanie przyciągającej notki na okładce, tak za wszelką cenę, bo prawdziwy czytelnik, po ogarnięciu całości dostrzeże, że promocja mija się z rzeczywistością, a to bardzo zniechęca..

    OdpowiedzUsuń