Data i miejsce wydania: Poznań 2013
Liczba stron: 800
„Wciąż, do natręctwa
powtarzam: cieszmy się naszą historią. Poznawajmy ją z ciekawością i radością.
Pomniki zamieniają bohaterów kamień, a historie czynią twardą i nieprzystępną.
Opowieści mogą otwierać przeszłość i oddawać ludziom/historii życie. Bierzmy je
takim, jakie było.”
Nie udałoby mi się lepiej spuentować mojej przygody z
powieścią Elżbiety Cherezińskiej „Legion” niż zrobiła to sama autorka w zdaniu,
które przytoczyłam. Mam nadzieję, że takie postawienie sprawy zachęci Was do
zapoznania się w moją recenzją powieści „Legion”.
Autorka zmierza się tu z trudnym tematem niemal zapomnianej
Brygady Świętokrzyskiej uformowanej z żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych
podczas II wojny światowej, którzy nie podporządkowali się rozkazom rządu
londyńskiego; nigdy nie chcieli popierać Sowietów, jakby przeczuwając, że z
takiej współpracy nic dobrego wyniknąć nie może. Historia pokazała, że mieli
rację, co więcej, jako jedyna jednostka polska przedarli się przez linię frontu
i połączyli się z armią generała Pattona. Powieść pokazuje, jak bardzo różniło
się w czasach wojny życie na tzw. ”górze” i „dole”. Byli więc ludzie, uważający
się za przywódców, dla których liczyła się jednie przynależność polityczna,
którzy czas spędzali przy stołach na czczych kłótniach o to, czyich rozkazów słuchać. Byli także i
żołnierze wychowani, wyszkoleni w lesie, werbowani przypadkowo, niekiedy bardzo
młodzi lub tacy, którzy przez wojnę stracili całe rodziny. Zdeterminowani,
zdyscyplinowani, nieuznający kompromisów, gotowi zabijać nawet własnych braci,
jeśli ci działali na szkodę ojczyzny. Musieli zmagać się nie tylko z trudnymi
warunkami życiowymi, ale także z takimi wyborami, jak: zabić czy puścić wolno? W końcu każdy zaniechany strzał się mści.
Bronili swoich rodaków przed bandytami, wspierali Polskę i tylko Polskę w walce zarówno z Niemcami, z Sowietami jak i z polskimi komunistami. Przez propagandę Armii
Ludowej okrzyknięci polskimi faszystami, a jednak nie ugięli kolan i udało im
się dokonać niemożliwego.
Uwielbiam się rozczarowywać i udowadniać sobie samej, że się
myliłam. Przecież nigdy nie lubiłam uczyć się historii, nie potrafiłam
zapamiętywać faktów, nazwisk i dat na dłużej niż do pięciu minut po sprawdzianie. Wszystko to, o czym mówił nauczyciel czy podręcznik było dla mnie suche,
martwe. Tak naprawdę nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że to, o czym się uczę
zdarzyło się naprawdę, że ci ludzie istnieli, że te, często bardzo
okrutne historie to czyjeś łzy, tęsknoty, uczucia… Cherezińska sprawiła, że
poczułam historię! Wzruszyłam się nią, pokochałam żołnierzy Brygady
Świętokrzyskiej, ich los stał się dla mnie ważny, ich śmierć, choć minęło od
niej parę lub paręnaście lat sprawiła, że poczułam ucisk w sercu. Dzięki temu,
że poprzez karty „Legionu” wędrowałam razem z żołnierzami partyzantki po lasach
zrozumiałam i zapamiętałam fakty historyczne, których w szkole uczyłam się z
mozołem przez parę godzin. Jak ja żałuję, że nie mogę jutro pójść na lekcję i
pochwalać się wiedzą, którą posiadłam tak łatwo i z przyjemnością.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję:
wydawnictwu
oraz współpracy z blogiem:
Widzę, że doceniłaś moc powieści historycznych. Są one niewątpliwie wartościowym dodatkiem do suchych faktów, o które pytano w szkole, aczkolwiek to ciągle dziedzina, której ja świadomie unikam.
OdpowiedzUsuńWidocznie też musi jakaś dobra książka historyczna po prosru wpaść Ci w ręce, tak, że nie będziesz miała wyjścia i się przekonasz:)
UsuńPowieści historyczne uwielbiam i ta na pewno kiedyś wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuń