Wydawnictwo: Książnica
Data i miejsce wydania: Poznań 1992
Liczba stron: 490
Każdy człowiek pragnie
szczęścia. Chyba nie ma nic innego, co tak bardzo nas łączy. Nikt jednak nie
zna odpowiedzi na pytanie, jak to szczęście osiągnąć, bo nie jest ono
uniwersalne. Jest inne dla każdego, dlatego też tak samo różne są sposoby dążenia
do niego. Jedni starają się być dobrzy dla każdego i tym samym zyskać sobie przyjaciół,
inni pracują ciężko, aby zdobyć upragnione bogactwo, jeszcze inni oszukują i
kłamią, bo cenią sobie szybkość osiągania celu. Ale co będzie, jeśli na
pomoc w osiągnięciu spełnienia wezwiemy czarną magię?
Odpowiedź na to
ostatnie pytanie możemy znaleźć, analizując historię pewnej młodej, niespełna
siedemnastoletniej dziewczyny, Alys. Osierocona przez rodziców, wychowywana
przez starą zielarkę w paskudnej, śmierdzącej i zimnej chatce na wrzosowisku. Pragnąca
czegoś lepszego. Za wszelką cenę. Najpierw poświęciła serce szczerego i miłego
chłopca Toma, który mógł jej zapewnić dobre życie w małym gospodarstwie. Jednak
ten plan na życie Alys uważała za dobry tylko dopóty, dopóki nie znalazł się
inny w postaci kseni klasztoru Hildebrandy. Alys, wdziewając zakonny habit
zapewniła sobie noce w dużym łóżku, ciepłe posiłki i naukę pod okiem kobiety,
która pokochała ją jak własną córkę. Jednak, gdy pożar strawił cały ten poukładany
świat, Alys uciekła od swej przybranej matki, ratując własne życie. Znów bez
planu. Znów w obskurnej chacie. Znów gotowa na wszystko… Nawet na złamanie
ślubów kościelnych i zostania nadworną kochanką przystojnego lorda Hugona,
którego ojciec pragnie zatrudnić ją, jako własną zielarkę i sekretarza? Na
użycie czarnej magii, aby zyskać miłość? Zdolna do morderstwa? Jej kolejne
decyzje sprawiły, że zadałam sobie pytanie, jak
daleko można się posunąć w walce o własne bezpieczeństwo?
Początkowo myślałam,
że właśnie nastąpił dzień, w którym po raz pierwszy skrytykuje powieść Gregory.
Nie dostałam od niej, bowiem, tego, co zazwyczaj. Wydarzenia historyczne są tu
jedynie tłem, nie zaś osią całej opowieści. Postacie są fikcyjne, w dodatku przydarzają
im się rzeczy niesamowite i nierealne. I to mi się nie podobało, to nie moja bajka
po prostu. Jednak sposób pisania autorki sprawił, że właściwie wbrew sobie
bardzo się wciągnęłam i przewracałam kartki w zasadzie bezwiednie. W „Czarownicy”
znajdujemy sceny o niezwykłej mocy, dynamiczne, przerażające, perwersyjne
nawet. Bywałam zszokowana, zbulwersowana i zawiedziona, bo na początku wydawało
mi się, że Alys jest dobrą dziewczyną. I o to właśnie tu chodziło. O pokazanie
transformacji ciepłego serca w bryłę lodu za pomocą wygórowanych ambicji,
stracenia kontroli nad własnym sumieniem. Obserwujemy tu upadek tak głęboki, że
niemożliwe jest już wyjście na prostą… Ale czy na pewno? W końcu każdy
zasługuje na drugą szansę, każdy ma prawo do pokuty, zadośćuczynienia. Nie powiem
Wam, co zrobi Alys… sami przeczytajcie. Ja tylko do siebie na sam koniec dodam,
że cena, jaką płaci się za wyrządzone krzywdy, egoizm i zadzieranie z siłami,
nad którymi nie mamy prawa panować, nie jest warta ulotnych przyjemności,
jakich doznamy po drodze. Prawda ta, ma zastosowanie również i dziś, gdy w magię wierzą być może już tylko fani "Harrego Pottera"...
Kurczę, muszę przyznać, że mnie mocno zaintrygowałaś. Jak tylko gdzieś ją zobaczę, to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń