wtorek, 22 października 2013

"Cytuję, więc piszę" - Co mnie dziś spotkało miłego?

„Największe przyjemności prawie zawsze wpływają z najprostszych źródeł”

Cytat ten jest bardzo prosty, ale idealnie obrazuje istotę książki, z której pochodzi –„Mniej znaczy więcej” Briana Drapera. Moją recenzję przeczytacie tutaj, dowiecie się z niej, że ta niepozorna książeczka w znaczący sposób wpłynęła na mój sposób postrzegania wielu spraw, pomogła mi się zatrzymać, włączyć wewnętrzny hamulec i choć nadal zdarza mi się pędzić przez ulice ze wzrokiem wbitym w chodnik, to jednak teraz potrafię powiedzieć sobie „stop”, zatrzymać się, rozejrzeć i posłuchać. Nadal za każdym razem zadziwia mnie to, co usłyszę lub zobaczę...

Po raz pierwszy w życiu usiadłam w parku, aby poczytać książkę. Ponoć wiele osób tak robi, ale tak naprawdę rzadko widzę taką osobę, która po prostu siedzi i czyta. Ja zazwyczaj po prostu przez park przechodziłam, byłam w drodze na mieszkanie, na uczelnie, do sklepu. I musiałam tam być teraz, zaraz, już! Po co tracić czas na siedzenie na ławce, skoro mogę sobie posiedzieć w domu? No, ale dobra, zobaczymy, co z tego będzie. 


Akurat świeciło słońce, więc zajęłam miejsce niedaleko fontanny, wyciągnęłam zbiór opowiadań Alice Munro i zaczęłam czytać… Po chwili zaczęły do mnie docierać odgłosy ptaków, szum drzew… Przerwałam lekturę. Zamknęłam oczy. Liście tak pięknie pachną o tej porze roku. Przynoszą na myśl dziecinne zabawy w wielkich szeleszczących i kolorowych kopcach w ogrodzie. Rozejrzałam się i właśnie w tej chwili zobaczyłam uciekającą na drzewo wiewiórkę. Brzmi kiczowato, ale naprawdę tak było. Przesiedziałam tak prawie dwie godziny, zasłuchana, pogrążona we wspomnieniach, które same zaczęły pojawiać się w mojej głowie, trochę czytałam. Dawno nie czułam się tak zrelaksowana i spokojna…


To przeżycie zachęciło mnie do dalszych zmian i poszukiwań. Zazwyczaj zaraz po wyjściu z mieszkania zakładam na uszy słuchawki i odpływam wraz z ulubionymi piosenkami. Do rzeczywistości powracam dopiero przez drzwiami uczelni. Tym razem nie wzięłam z domu odtwarzacza. Na przystanku usiadłam obok babci z małą wnuczką, która w zupełnie nieskrępowany i naturalny sposób rozmawiała z nieznajomą kobietą również czekającą na autobus.
„Ile masz lat?”
„Dwa lata temu ja i Tomuś mieliśmy razem pięć”
 „O proszę, a ile masz teraz?”
„Ja? Dalej pięć”.
Po krótkiej chwili obok przystanka przechodził chłopak z pięknym labradorem na smyczy, na jego widok dziewczynka zerwała się i pobiegła w ich kierunku z zachwytem wołając: „Piesku, cześć! Cześć, piesku!”. O mały włos, a by się z babcią spóźniły na autobus, ale i tak dziecko nie zapomniało pomachać z okna pieskowi i swojej nowej znajomej.



Może to wszystko to nic, może niewiele, ale tak naprawdę, jak bardzo naiwnie by to nie zabrzmiało, te małe rzeczy budują naszą radość życia. To są właśnie te fragmenty rzeczywistości, które pod koniec dnia wpisujemy do rubryczki o tytule: „Co mnie dziś miłego spotkało?”. Gdybyśmy zwracali uwagę tylko na te duże sprawy, rzadko kiedy mielibyśmy coś do napisana w tym temacie. Bo jak często wygrywa się w totolotka, bierze ślub, spotyka miłość swojego życia albo dostaje wypasiony prezent? Właśnie. A z drugiej strony, jak często możemy uśmiechnąć się do nieznajomego, usłyszeć śmieszną historyjkę z ust dziecka, zobaczyć ładny widok lub znaleźć oryginalny liść w parku? I nikt mi nie wmówi, że to wszystko, choć tak błahe, nie wywołuje uśmiechu, a on jest przecież najważniejszy.

Co Was miłego dziś spotkało?

1 komentarz:

  1. Skończenie zajęć 10 minut wcześniej :D
    Niechcące podsłuchiwanie rozmów na przystankach, zwłaszcza małych dzieci, może być wyjątkowo zabawne :) Niestety ja nie lubię, gdy ktoś nagle zaczyna mówić do mnie - wiem, starsi ludzie mają potrzebę rozmawiania i smutno się robi, kiedy się pomyśli, że w domu mogą być sami, ale ja naprawdę tego nie lubię...Szkoda, że wzbudzam zaufanie. :P
    Lubię czytanie w parku, kiedy nie wieje, nie szastają mi kartki i włosy. Wtedy to świetny pomysł, ale wolę swój balkon w miarę możliwości :)
    Mam do odbioru w bibliotece "Uciekinierki" Munro, w końcu trzeba przeczytać coś sławnej noblistki.

    OdpowiedzUsuń