środa, 13 listopada 2013

Alice Munro "Drogie życie"

„And the winner is… Alice Munro!” – takie oto słowa usłyszeć mogliśmy w tym roku podczas rozdania Nagród Nobla, oczywiście w odniesieniu do kategorii „literatura”. Wyjaśnienie werdyktu było proste, "Alice Munro to mistrzyni współczesnych opowiadań”. Od tej pory jej książki zdobią witrynę każdej księgarni, ludzie kupują, czytają i … komentują. Również i ja.

Pierwszym zbiorem opowiadań laureatki, jaki wpadł w moje ręce było „Drogie życie”. Nie uważam się za ekspertkę w dziedzinie krótkiej formy literackiej, moim ulubieńcem jest Eric Emmanuel-Schmitt oraz nasz rodak Marek Hłasko. W ich dziełach odnajdywałam siebie, krótkie historie poruszały mnie do głębi, potrafiłam odczytać ich przesłanie, wysnuć swoje własne wnioski. Niestety tego wszystkiego nie doświadczyłam podczas lektury „Drogiego życia”.

Nie kwestionuję oczywiście werdyktu jury, nie zaprzeczam talentowi i umiejętnościom pani Munro, po prostu nie odnalazłyśmy wspólnego języka. Żadne z opowiadań nie zostało w mojej pamięci. Wraz z ostatnim zdaniem, spokojnie przechodziłam do kolejnej historii z nadzieją, że tym razem będzie inaczej. I przyznać muszę, że wraz z kolejna przerwaną kartką coś we mnie drgnęło, coś się zaświeciło, ale zanim zdążyło na dobre zapłonąć, byłam już przy ostatnim zdaniu. Czułam, że tu, pomiędzy tymi zdaniami, kryje się coś o wiele więcej, niż ja jestem w stanie dostrzec.

To jedno muszę przyznać; opowiadania zawarte w zbiorze łącza się ze sobą, szczególnie emocjonalne. Są tak umiejętnie ułożone, że dopiero z kolejnym zaczynamy rozumieć pierwsze. One, mimo że całkiem odrębne, funkcjonują tylko razem. Tematem wiodącym jest życie, ale nie takie proste, zwyczajne. Życie pełne zakrętów i bardzo trudnych decyzji. Każdy z bohaterów staje przed dylematem, musi zadecydować o tym, jak spędzi kolejne lata, z kim i w jakim układzie.

Podczas czytania opowiadań najważniejsze są właśnie te uczucia w sercu i myśli w głowie czytelnika, które autor wzbudza poprzez swoich bohaterów i ich historie. Dlatego ważny w odbiorze jest nie tylko talent autora, ale także osobiste doświadczenia czytelnika, jego nastawienie do życia, wspomnienia. To tak jak z ludźmi. Poznajemy kogoś i albo mamy z nim wspólne tematy i chcemy z nim spędzać czas, albo nie. I nie znaczy to, że w tym drugim przypadku nikt inny danej osoby nie polubi. 

6 komentarzy:

  1. Mam ostatnio podobne odczucia po przeczytaniu różnych książek.. niby fabuła ciekawa, ale subiektywnie ocenia mi się średnio, bo nie porywa, nie wzbudza emocji, nie zachęca do ponownego sięgnięcia po książkę.. Nie lubię takiego poczucia, gdy odkładając lekturę automatycznie zapominam jej treść..
    Co nie zmienia faktu, że prozę Munro chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo frustrujące, zwłaszcza, gdy wszyscy na około mówią, że to jest dobra książka, i ty też czujesz, że jest dobra, ale... no nie zachwyca.... Ciekawa jestem Twojej opinii na temat Munro:)

      Usuń
  2. Wczoraj skończyłam pierwsze opowiadanie z ,,Drogiego życia'' i jestem jakoś w połowie drugiego. Trochę opornie mi to idzie, nie mogę się wciągnąć. Może dalej będzie lepiej i znajdę coś dla siebie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też. mam nadzieję, że rzucisz mi nieco światła:)

      Usuń
    2. Cóż, zostało mi niecałe 90 stron i jak na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że podpiszę się pod Twoją recenzją obiema rękami. Chyba, że na końcu czeka mnie jakaś miła niespodzianka.

      Usuń
  3. Kurcze, po Twojej recenzji widzę, że też niewiele skorzystam z przygody z tą lekturą

    OdpowiedzUsuń