„And the winner is… Alice Munro!”
– takie oto słowa usłyszeć mogliśmy w tym roku podczas rozdania Nagród Nobla,
oczywiście w odniesieniu do kategorii „literatura”. Wyjaśnienie werdyktu było
proste, "Alice Munro to mistrzyni współczesnych opowiadań”. Od tej pory jej
książki zdobią witrynę każdej księgarni, ludzie kupują, czytają i … komentują.
Również i ja.
Pierwszym
zbiorem opowiadań laureatki, jaki wpadł w moje ręce było „Drogie życie”. Nie
uważam się za ekspertkę w dziedzinie krótkiej formy literackiej, moim
ulubieńcem jest Eric Emmanuel-Schmitt oraz nasz rodak Marek Hłasko. W ich
dziełach odnajdywałam siebie, krótkie historie poruszały mnie do głębi,
potrafiłam odczytać ich przesłanie, wysnuć swoje własne wnioski. Niestety tego
wszystkiego nie doświadczyłam podczas lektury „Drogiego życia”.
Nie
kwestionuję oczywiście werdyktu jury, nie zaprzeczam talentowi i umiejętnościom
pani Munro, po prostu nie odnalazłyśmy wspólnego języka. Żadne z opowiadań nie
zostało w mojej pamięci. Wraz z ostatnim zdaniem, spokojnie przechodziłam do
kolejnej historii z nadzieją, że tym razem będzie inaczej. I przyznać muszę, że
wraz z kolejna przerwaną kartką coś we mnie drgnęło, coś się zaświeciło, ale
zanim zdążyło na dobre zapłonąć, byłam już przy ostatnim zdaniu. Czułam, że tu, pomiędzy tymi zdaniami, kryje się coś o wiele więcej, niż ja jestem w stanie dostrzec.
To jedno
muszę przyznać; opowiadania zawarte w zbiorze łącza się ze sobą, szczególnie
emocjonalne. Są tak umiejętnie ułożone, że dopiero z kolejnym zaczynamy
rozumieć pierwsze. One, mimo że całkiem odrębne, funkcjonują tylko razem.
Tematem wiodącym jest życie, ale nie takie proste, zwyczajne. Życie pełne zakrętów
i bardzo trudnych decyzji. Każdy z bohaterów staje przed dylematem, musi
zadecydować o tym, jak spędzi kolejne lata, z kim i w jakim układzie.
Podczas czytania opowiadań najważniejsze są właśnie te uczucia w sercu i myśli w głowie
czytelnika, które autor wzbudza poprzez swoich bohaterów i ich historie. Dlatego ważny w odbiorze jest nie tylko talent autora, ale także osobiste doświadczenia
czytelnika, jego nastawienie do życia, wspomnienia. To tak jak z ludźmi.
Poznajemy kogoś i albo mamy z nim wspólne tematy i chcemy z nim spędzać czas,
albo nie. I nie znaczy to, że w tym drugim przypadku nikt inny danej osoby nie
polubi.
Mam ostatnio podobne odczucia po przeczytaniu różnych książek.. niby fabuła ciekawa, ale subiektywnie ocenia mi się średnio, bo nie porywa, nie wzbudza emocji, nie zachęca do ponownego sięgnięcia po książkę.. Nie lubię takiego poczucia, gdy odkładając lekturę automatycznie zapominam jej treść..
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że prozę Munro chętnie poznam :)
To bardzo frustrujące, zwłaszcza, gdy wszyscy na około mówią, że to jest dobra książka, i ty też czujesz, że jest dobra, ale... no nie zachwyca.... Ciekawa jestem Twojej opinii na temat Munro:)
UsuńWczoraj skończyłam pierwsze opowiadanie z ,,Drogiego życia'' i jestem jakoś w połowie drugiego. Trochę opornie mi to idzie, nie mogę się wciągnąć. Może dalej będzie lepiej i znajdę coś dla siebie. Przynajmniej mam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńja też. mam nadzieję, że rzucisz mi nieco światła:)
UsuńCóż, zostało mi niecałe 90 stron i jak na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że podpiszę się pod Twoją recenzją obiema rękami. Chyba, że na końcu czeka mnie jakaś miła niespodzianka.
UsuńKurcze, po Twojej recenzji widzę, że też niewiele skorzystam z przygody z tą lekturą
OdpowiedzUsuń