Chyba
Was w końcu zanudzę tą Jodi Picoult, ale tak to już jest, i każdy czytelnik zna
to uczucie, że gdy się kocha jakąś autorkę to chce się więcej i więcej. A
najdziwniejsze i najwspanialsze jest to, że za każdym razem możemy odkryć coś
nowego, nie tracąc przyjemnego, ciepłego uczucia bezpieczeństwa, jakie daje nam tylko długa znajomość. To jak odkrywanie nowych rzeczy, trzymając za rękę
zaufaną osobę. Tym razem Jodi zaprowadziła mnie na skrzydłach swojego stylu do
krainy bajek. Znanej mi, a jakże! i to bardzo dobrze z dzieciństwa, ale spróbujcie,
jeśli tego jeszcze nigdy nie zrobiliście, w wieku dorosłym choć raz przeczytać baśń,
uwielbianą w wieku dziecięcym. Zdziwicie się, zapewniam, jak bardzo się zmieniliście.
No właśnie, wy, bo historia przecież pozostała taka sama. Jest to cecha wszystkich opowieści, że raz opowiedziane nie zmieniają się już, gdyż trwają nie tylko na kartach jakiejś książki, ale przede wszystkim w głowach tych, którzy się z nią zapoznali. Przyjmujemy to za pewniak i więcej się nad tym nie zastanawiamy. Inaczej jednak postąpiła nieodrodna córka Jodi Picoult, Samanta, która sięgnęła niego głębiej, poszperała w swojej młodej jeszcze główce i znalazła tam pomysł na powieść "Z innej bajki". Spisała ją razem z mamą podczas długich wspólnych wieczorów, wielu kubków herbaty i dokańczanych nawzajem zdań.
No właśnie, wy, bo historia przecież pozostała taka sama. Jest to cecha wszystkich opowieści, że raz opowiedziane nie zmieniają się już, gdyż trwają nie tylko na kartach jakiejś książki, ale przede wszystkim w głowach tych, którzy się z nią zapoznali. Przyjmujemy to za pewniak i więcej się nad tym nie zastanawiamy. Inaczej jednak postąpiła nieodrodna córka Jodi Picoult, Samanta, która sięgnęła niego głębiej, poszperała w swojej młodej jeszcze główce i znalazła tam pomysł na powieść "Z innej bajki". Spisała ją razem z mamą podczas długich wspólnych wieczorów, wielu kubków herbaty i dokańczanych nawzajem zdań.
Deliah
ma piętnaście lat i żadna z niej księżniczka. Wręcz przeciwnie, odtrącona przez
rówieśników, nieśmiała, skromna, po uszy zanurzona w ulubionej bajce dla
dzieci. Olivier
ma około 16 lat i żaden z niego prawdziwy chłopak. Mieszka w bajce i z każdym otwarciem
książki odgrywa tę samą rolę. Cierpi, ponieważ nikt nie widzi w nim tego chłopca,
którym jest po zamknięciu okładki. Bo wtedy każda z postaci ma swoje własne życie,
często diametralnie rożni się ono od tego wykreowanego przez autora. Księżniczka to pusta lala, zły czarownik piecze najlepsze ciastka, a syreny to zagorzałe feministki.
Deliah
chciałaby żyć w bajce. Oliver chciałby żyć w prawdziwym świecie. Ich marzenia,
osamotnienie i wielka wiara w inny, lepszy świat sprawia, że pewnego dnia udaje
im się nawiązać kontakt. Rodzi się miedzy nimi uczucie, ale… czy będzie miało
ono szczęśliwe zakończenie?
„Z
innej bajki” to powieść dla młodszych, to fakt, gdyż zarówno język jak i fabuła
nie wymaga pospolitego ruszenia wśród naszych szarych komórek. Ale magia
zawarta w tej historii poruszy czytelnika w każdym wieku. Skłoni do rozmyślań, choć
innych dla każdego. Historia Oliviera i Deliah pokazuje, jak bardzo możemy czuć
się obcy we własnej skórze, jak wiara w coś lepszego napędza nas do działania,
jak wielką moc sprawczą mają marzenia i miłość. Czytając tę książkę zmierzamy się zarówno z relacją Deliah oraz Oliviera, jak i z fragmentami powieści, w której zaczytuje się główna bohaterka. Napotykamy również piękne ilustrację i mamy już całość, pełnię i zadowolenie. Połączenie dzieciństwa i dorosłości, które to światy nieustannie toczą w nas walkę, a przecież tak naprawdę nie moglibyśmy się obyć bez żadnego z nich.
Baśnie są dla ludzi o mocnych nerwach; stare kobiety giną w piecach, wilki zjadają małe dziewczynki, a zdesperowane panienki obcinają sobie palce i pięty, żeby wepchnąć stopę do bucika… Życie też wymaga twardego siedzenia i tutaj nawet nie sposób wymienić tragedii, jakie mają miejsce każdego dnia. Jednak życie i bajkę łączy coś jeszcze - każdy ma szansę na szczęśliwe zakończenie.
Baśnie są dla ludzi o mocnych nerwach; stare kobiety giną w piecach, wilki zjadają małe dziewczynki, a zdesperowane panienki obcinają sobie palce i pięty, żeby wepchnąć stopę do bucika… Życie też wymaga twardego siedzenia i tutaj nawet nie sposób wymienić tragedii, jakie mają miejsce każdego dnia. Jednak życie i bajkę łączy coś jeszcze - każdy ma szansę na szczęśliwe zakończenie.
Tak ładnie napisałaś o książce, o której słyszałam tyle negatywnych komentarzy. Chyba wszyscy oceniają ją przez pryzmat dojrzałej prozy, do której Jodi Picoult nas przyzwyczaiła, a to nie do końca sprawiedliwe, bo każda książka to jednak odrębna całość ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jest to coś zupełnie innego, odrębnego, ale ma swój urok i czar;)
UsuńŚwietnie tę książkę opisałaś:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńPięknie opisałaś tę książkę, ale ja się jakoś nie czuję zaintrygowana tą historią :) Książkę Jodi czytałam tylko jedną - "Bez mojej zgody" i bardzo mi się podobała, więc moja przygoda z nią się dopiero rozpoczyna :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam powieści Jodi Picoult - mam za sobą osiem i pragnę więcej. :) Pragnę przeczytać "Z innej bajki", aby przekonać się, jak autorka sprawdziła się (na pewno wspaniale!) w innym gatunku literackim, a do tego we współpracy z córką. :)
OdpowiedzUsuńWzięłam dzisiaj tę książkę z biblioteki i miałam przeczytać parę stron, nim zabiorę się za pracę domową. Parę stron zmieniło się w niespełna setkę i zamiast się skupić na zadaniach z matematyki, to co zadanie robię sobie przerwę i czytam! Angeliko, dziękuję! Zachęciłaś mnie do Picoult i już wiem, że szybko się z nią nie rozstanę :D
OdpowiedzUsuńto również moja ukochana pisarka...
OdpowiedzUsuń