niedziela, 29 września 2013

Cytuję, więc piszę: Magia spojrzenia


„Spotykamy kogoś na swojej drodze, zupełnie przypadkowo, jak przechodnia w parku lub na ulicy, przeważnie darujemy mu tylko spojrzenie, ale nieraz całe życie.”

Janusz L. Wiśniewski „Bikini”


Niesamowite, jak różne zdania, zasłyszane, przeczytane w niewielkich odstępach czasu składają się nam w głowie w jedną logiczną całość. Przeglądałam cytaty zapisane w ciągu ostatnich dwóch miesięcy i natrafiłam na ten, przy którym zatrzymałam się na dłuższą chwilę. Czuć w nim magię przeznaczenia, wartość chwili i małych decyzji, tych okruchów życia, które mają największą siłę. Dwa dni później spędzałam wieczór u mojej ukochanej babci, która rozwinęła tę myśl Janusza L. Wiśniewskiego nawet o tym nie wiedząc. Jej głos już na zawsze kojarzyć mi się będzie z bezpieczeństwem, ciepłą kołderką, zapachem jej kremu do rąk i bajkami, które opowiadała mi i mojej siostrze przed snem. Tym razem też opowiadała, ale historię niezwykłą, bo prawdziwą, właśnie o spojrzeniu, tym jednym, które trwało dłużej niż inne…

Wcale nie tak dawno temu, choć zmarszczki wokół oczu mówią, co innego, były sobie dwie dziewczyny. Młode i ładne były, a w dodatku śmiałe i rządne kolorów i magii, której w tym czasie w Polsce było bardzo niewiele. Same więc brały się do czarowania i malowania. Szalały, żeby kiedyś mieć, co opowiadać wnukom. Często jednak zamiast pędzla czy różdżki w rękach trzymały słuchawkę budki telefonicznej, która od lat stała na parkingu niedaleko ich domów. Drzwi już ta budka nie miała, ale zapewniała magiczną łączność ze światem… chłopców. Otwierały wielką zakurzoną księgę, która nazywała się „telefoniczna” i na chybił trafił losowały zaklęcie. Jedna cyfra, druga, trzecia, do tego kilka urywanych sygnałów i… „Halo?”. Zadziałało! Kolejne składniki to trochę flirtu, propozycja, na następny dzień, na spacer, pod arkady.




Jednak mało który chłopiec złapany w sieć tych zaklęć miał okazję poznać wróżki osobiście. Obserwowały one z ukrycia, komentowały wzrost, spojrzenie, śmieszny szaliczek, czy wąsik, podbiegały, czeka pan na kogoś? Ja? Nie, skądże, poprawiałem tylko… Puff… Zaklęcie straciło moc. Nastał jednak ten pewien dzień, gdy jedna z dziewcząt spotkała jeszcze silniejszego czarodzieja niż ona sama. Nieopatrznie wychyliła się zza winkla, jakiś niski, już miała powiedzieć, ale… nie mogła. Tylko patrzyła. I on patrzył. Jakoś tak.. no, jakoś tak, że jednak podeszła i dalej poszli już razem. I chociaż rozdzielono ich na dwa lata, kiedy to chłopak, mimo że niski, musiał spędzić w wojsku, łączyły ich listy. Co tam, że już dziś spalone w ferworze kłótni, jaka tylko pomiędzy prawdziwymi ukochanymi wybuchnąć może. Ważne, że wtedy ona lub on, nie odwrócili wzroku i dzięki temu ja dziś patrzeć mogę na taki, a nie inny świat i czekać na to jedno spojrzenie, które istnieje, ta opowieść to dowód na to, że naprawdę istnieje…

***

Znacie historie miłosne Waszych rodziców, dziadków? A może macie takie swoje wyjątkowe spojrzenia, osoby, z którymi połączył Was przypadek?

4 komentarze:

  1. Twój tekst czytałam podczas szkolnej przerwy między dwiema godzinami matematyki i wiesz co? Uśmiechałam się do zadań na tablicy przez całą lekcję! Opisana przez Ciebie historia mnie po prostu urzekła, a może to sposób w jaki ją opowiedziałaś mnie urzekł? Pewnie i jedno, i drugie.
    Zawsze lubię słuchać historii, które czasem opowiadają mi rodzice. O tym jak się poznali, zaczęli wspólne życie... Był czas, gdy mieszkali tysiące kilometrów od siebie, a jednak wciąż są razem szczęśliwi i to od ponad 27 lat. Ich zaproszenie ślubne trzymam w drewnianej szkatułce i za każdym razem, gdy je widzę, uśmiecham się szeroko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. I zazdroszczę tak kochających się rodziców i szkatułki.. takie pamiątki są bezcenne

      Usuń
  2. jedna z piękniejszych historii, jakie ostatnio przeczytałam, a jej moc jest tym większa,że wydarzyła się naprawdę. ja niestety nie mam już możliwości poznać początków miłości swoich dziadków, ale te chwile chyba u wszystkich ludzi są wyjątkowe. szkoda tylko, że tak mało osób potrafi teraz o nie dbać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładne. Niestety w ferworze codzienności ludzie zapominają o tym, jak było na pozątku, o tym co ich do siebie przyciągnęło, co ich w sobie nawzajem intresowało. Ja zawsze, jak poznaję jakąś parę pytam się o to, jak się poznali... i trudno, że to wścibskie:)

      Usuń